Legalnie nielegalne porwanie
- Clary! Clary, zaczekaj! - krzyknęłam. Obok niej zauważyłam czuprynę ciemnobrązowych, rozczochranych włosów. Simon Lewis. - Clary! Poczekaj, to ja Lenny! Marlene Way! Simon! - próbowałam zwrócić ich uwagę. - Halo?! Simon! Clary!Odwrócili się i zatrzymali. Podbiegłam do nich. Teraz zauważyłam, że nie byli sami. Obok nich stała jeszcze czwórka ludzi. Jedna dwójka, chłopak i dziewczyna, byli rodzeństwem. To było widać na pierwszy rzut oka. Ciemne, czarne włosy, ta sama karnacja, ta sama drobna figura, obydwoje w czerni. Chłopak miał niesamowicie niebieskie tęczówki, a ta dziewczyna mogła by mieć każdego chłopaka. Była po prostu piękna.
Obok nich stali jeszcze dwaj mężczyźni. A raczej mężczyzna i chłopak, bo ten młodszy wyglądał na niewiele ponad osiemnaście. Jego złoto-blond włosy spadały mu na twarz, a oczy wyglądały jak płynny, ciepły metal tej samej barwy. W jego figurze i ruchach było coś boleśnie znajomego. On też był ubrany w czerń.
Za to mężczyzna, który na więcej niż dwadzieścia pięć też nie wyglądał, sprawiał szokujące wrażenie. Brokatowe, nastroszone włosy, koszulka w jednorożce i żółta marynarka. Do tego spodnie w kratę.
Stanęłam jak wryta, gapiąc się na nich, a najbardziej na niego. Po prostu mnie zatkało.
- A to anomalia. - powiedział z rozbawieniem Pan "Kolorowa Tęcza".
Yyyy... co? , pomyślałam. Głupia sytuacja.
Clary spojrzała na mnie, potem na blondyna. W ich spojrzeniu było coś takiego, że poczułam ukłucie zazdrości. O co im chodziło? Ptak mi narobił na głowę, czy co?
- Coś nie tak? - zapytał Simon. - To tylko dziewczyna. Znajoma zresztą, bo nas zna.
- To oczywiste, geniuszu. - warknęła brunetka.
- Jest nawet bardzo nie tak, łasico. - odezwał się blondyn. Clary spojrzała na niego karcąco. No tak, przecież Simon był jej najlepszym przyjacielem. - Ona nie powinna nas widzieć.
- Dlaczego?
- Bo mamy runy głupku! - chłopka spojrzał na niego jak na idiotę. Clary syknęła.
O czy oni gadają?
- Czyli... - zaczął brunet. - To znaczy, że ona ma Wzrok. - normalnie daję słowo, oni byli jacyś nienormalni! A gdzie "Cześć, mam na imię Johnny. Lubię Jacksona."? No serio!
- Ta właśnie widzę. - mruknął blondyn. - Tylko, przepraszam, ale jak często "przypadkiem" spotyka się na ulicy ludzi w Wzrokiem?! Tylko tego nam brakowało! - prawie krzyknął, ale zdawało mi się, że atmosfera już wcześniej gęstniała... o co im chodziło?!
- Ej no sorry, ale ja tu cały czas stoję? - upomniałam się. - Może jakieś cześć, albo coś? No chyba, że potrzebujecie żeby was zawieźć na odwyk. - mruknęłam z powątpiewaniem.
- Oj, obyś tego później nie żałowała. - zaśmiał się brokatowy mężczyzna. - Jestem Magnus. Magnus Bane. - dodał. - A to mój chłopak, Alec. Alexsander Lightwood, i jego sistra Isabelle. - tu pociągnął Aleca w swoją stronę i pocałował go. Okey... nie mam nic do gejów.
- Jestem Jace. Jace Herondale. - powiedział blondyn.
- Miło mi. Marlene Way. Ale wszyscy mówią mi Lenny. - odpowiedziałam. W końcu coś normalnego.
- Mnie i Simona już znasz. - uśmiechnęła się Clary.
- No dobra, to co robimy? - zapytał Alec, próbując wyrwać się z objęć Magnusa.
- No co? Już pominęliśmy te wszystkie zbędne wstępy. Nie możemy jej tu zostawić. Mamy wojnę. Nie możemy pozwolić przejąć Sebastianowi więcej Nocnych Łowców. - odpowiedział mu Jace.
- A skąd wiesz, że ona jest Nocną Łowczynią? - spytała Isabelle. Znowu mnie zignorowali.
- Mam przeczucie? Przepraszam, ale ostatnim razem miałem rację. - nabrmuszył się.
- To już sprawdzą Cisi Bracia. - zadecydowała Clary, potrząsając rudymi lokami. - I zrobią to bez narażania życia ani zdrowia. - spojrzała na blondyna niby obrażona, ale w jej głosie było słychać śmiech. Zmieniła się.
Spojrzałam na Simona. Był tak samo ogarnięty jak ja, ale przynajmniej sprawiał wrażenie, że wie o co chodzi, ale nie nadąża. Ja natomiast, sprawiałam wrażenie skretyniałej idiotki, stojąc z otwartymi ustami i wielkimi oczami. No bo, co jak co, ale inteligentnie to ja w tej chwili nie wyglądałam. Oprzytomniałam.
Czy oni...? Zaraz, stop!
- Halo, chwilunia! Nie tak śpieszno. Rozumiem, że impreza była fajna, ale chyba trochę za dużo alkoholu. - chociaż nie wyglądali na pijanych...
- Kochana, nie jesteśmy pijani, a ja nie zamierzam cię tu zostawić, dając Sebastianowi przewagę. - nachylił się do mnie. - Poza tym, chyba sama stwierdzisz, że to ty masz zwidy. Popatrz dookoła. Już patrzą na ciebie jak na wariatkę.- uśmiechnął się ironicznie.
Rozejrzałam się i zgłupiałam. Nie miałam bladego pojęcia o jakim Sebastianie oni mówili, ale faktycznie, parę osób patrzyło na mnie dziwnie, jakby wogóle nie zauważali moich rozmówców. To było naprawdę okropne. Teraz to już byłam przerażona. Najpierw wampiry, potem oni. Czy mi ciągle musi się coś przydarzać?!
Zaraz. Jakie wampiry? Dlaczego ja o tym pomyślałam? Nie wiem. Nic już nie było normalne.
- No widzisz?- powiedział chłopak. - Słuchaj, Marlene. To jest ekstremalny przypadek, ale ja już to przerabiałam, a teraz cóż, jest wojna. Tak więc nie utrudniaj mi sprawy i grzecznie pójdź z nami okej?
- Jace, czy ty naprawdę sądzisz, że to ją przekona? - spytał Simon.
- Tak. - powiedział niewzruszony, pewny siebie. Chyba był za bardzo zadufany w sobie.
- Nie. - wtrąciłam się. - Miło było, może nawet nie, ale ja się na to nie piszę. - zaprotestowałam.
- Jak chcesz. - nachylił się i przerzucił mnie sobie przez ramię. Zaczęłam się szarpać i tłuc w niego pięściami.
- Jace! - krzyknęła Clary.
- Puść mnie! - krzyknęłam ja. - To jest porwanie!
Rodzeństwo Lightwood wraz z Magnusem patrzyło na wszystko z boku. Nie miałam szans.
Mari jesteś genialna ♥
OdpowiedzUsuńMari, to jest genialne. Ten wspaniały rozbrajający Jace, najlepiej przerzucić sobie dziewczynę przez ramię jak worek kartofli xD Wika ma fajnie, że z tobą do klasy chodzi bo jej spojlerujesz i ona nie musi czekać, a ja tak bo ten skubany rudzielec nie chce mi nic mówić -,-
OdpowiedzUsuńHaha ^^ dzięki, i miło mi że wam się podoba :D Mam teraz większą motywacje. A tak wogóle Ika, to masz rację - Wika to skubany rudzielec xD <3
OdpowiedzUsuńŚwietne! Naprawdę masz talent. Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy (no i oczywiście pa kolejne spotkanie z Sebastianem <3). :)
OdpowiedzUsuńsuper! Chociaż przyzwyczaiłam sie do tego, że Jace kocha główną bohaterkę. Ciekawe co będzie z Sebastianem :)
OdpowiedzUsuńDroga Marianno!
OdpowiedzUsuńPragnę poinformować Panią, że jeżeli w ciągu 3 dni od wysłania tegoż jakże zacnego komentarza nie pojawi się tutaj rozdział z numerem trzecim to sama, osobiście złożę Ci wizytę w Bratysławie, w której obecnie przebywasz i wezmę te twoją rudą dupę i zrzucę najbardziej zacnie wysokiego szczytu w tymże mieście.
Serdecznie pozdrawiam,
Prezes Żaba&Ika Company
Bardzo lubię twoje opowiadanie i zawsze czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały. Jestem początkującą pisarką i pomyślałam że skoro tak świetnie piszesz mogłabyś mi odrobinkę doradzić. zapraszam serdecznie na mojego bloga, mam nadzieję że ci się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńhttp://d-a-po-mojemu.blogspot.com/
PS: Kiedy będzie kolejny rozdział? Już nie mogę się doczekać <3
"Ptak mi narobił na głowę, czy co?" - świetny tekst, uśmiałam się i to bardzo ;D
OdpowiedzUsuńPorwanie w stylu Jace'a - No hej mnie też by mógł porwać - ja bym poszła po dobroci ;)
Oooo.
OdpowiedzUsuńA czo ty tu tworzysz?
Brokatowy mężczyzna. Tak. Hahaha, stary dobry Magnus!
Czekaj... czyli Jace, będąc niewidzialnym, przerzucił ją sobie przez ramię??? O rzesz... teraz to pewnie wszyscy inni musieli tam dostać zwidów. O.o
Dokończę później, może jutro. :*
Ale obiecaj mi dużo Maleca i Seby. Tak. Poproszę. <3
No, fakt... ale ciiiii, udajmy że wszystko jest okey xD Duuuuuuuużo Sebastiana <3 Tak to mogę obiecać ;) I jeśli nalegacie to Maleca też postaram się wpleść :D
Usuń