wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział IV

 Eliza! Jaraj się! Oto dla ciebie i specjalnie dla ciebie dedykuje ten rozdział <333
'Parabatai? Parabatai.'

______________________________

Powrót 

     Jace pchnął mnie na bok. Odleciałam do tyłu słysząc nieludzkie piski. Huk wybuchu był ogłuszający. Powietrze zrobiło się szare od dymu, choć nie wiedziałam skąd się brał. Jace krzyczał coś, ale nie rozumiałam co. Zobaczyłam jasne światło, tak jasne, że aż nie dało się patrzeć.
     Coś chwyciło mnie za nogę. Krzyczałam, gdy poczułam ugryzienie. Jakby ktoś rozrywał mi mięśnie. Okropny, porażający ból. Próbowałam się wyrwać z żelaznego uścisku... no właśnie kogo? Nie wiedziałam. Na pewno nie człowieka.
     DIANA! Gdzie ona jest?. Byłam przerażona. Ból narastał. Mój wrzask znów przeszył powietrze. To nie może być koniec, pomyślałam. Nie, nie, nie! To nie może się tak skończyć! Obraz skakał mi przed oczami.
     Zachowałam przytomność jeszcze kilka sekund. Potem sięgnęła po mnie ciemność.

                                                                             ***

     - No dalej. Poradzisz sobie. Tylko się podeprzyj i HOP!
     Położyłam rączki na ziemi i zostałam na czworakach. Chciałam odepchnąć się od niej, ale nie udało mi się. Parę prób później uniosłam się z trawy na dwóch małych, tłustych, dziecięcych nóżkach. I popędziłam na nich prosto w stronę chłopca o białych włosach.
     - Jolatlan - wysepleniłam wpadając w jego objęcia. - Chces? - podałam mu zaciśnięte w małej piąstce ciasteczko.
     - Nie, dziękuje Lenny. - odpowiedział i poklepał mnie po głowie. - Chodź, może pokażemy mamie? Przyjdziesz do niej sama! PRZYJDZIESZ! - uśmiechnął się, dumny z siebie.
     - Dobse. - chwyciłam jego rękę i ruszyliśmy w stronę domu na wzgórzu.
     To był mój pierwszy spacer. I mój pierwszy powrót.

                                                                            ***

     Moje powieki były ciężkie jak ołów. Leżałam w łóżku, a nie na podłodze. Słyszałam znajome, ludzkie głosy, a nie piski. Czułam ulgę i jednocześnie niepokój. Przypomniał mi się mój sen. Kim był ten chłopiec? Jakim cudem TO znalazło się w mojej pamięci? Byłam za mała żeby cokolwiek zapamiętać...
     - Jace, jej stan się nie zmienił. Chyba, że przyszedłeś tu po kolejne Iratze. - powiedział jakiś głos. Rozpoznałam Izzy. - Z tym to raczej do Aleca... przecież już wymieniliście krew. Chociaż w sumie Clary rysuje najmocniejsze runy...
     - Muszę z nią porozmawiać. - drążył blondyn.
     - Przecież się od tego nie obudzi jak będziesz tu cały czas przychodził. - odparła zirytowana Izzy.
     - Ja też się martwię, Jace. - powiedziała Clary i dałabym głowę, że położyła mu rękę na ramieniu.
     - To wszystko cholernie irytujące. Dokładnie tak samo jak z tobą.
     - Tak... pamiętam jak ciężko jest po ugryzieniu demona.
     No dawaj Marlene! Otwórz oczy!
     - Ej, bo jeszcze pomyślę, że ktoś to ukartował! Naprawdę nie możemy uleczyć jej runami? Jej ciotka powiedziała, że jest Nocną Łowczynią.
     - Ale... jej słowo, nie ma takiej wartości w naszym świecie, nie możemy też użyć na niej Miecza Anioła. - odprła Izz.
     - Po co od razu Miecz Anioła? - zdziwiła się Clary.
     - To, czy ktoś jest, czy nie jest Nocnym Łowcą jest wbrew pozorom bardzo ważne. - wtrącił sarkastycznie Jace.
     Stali nade mną, bo ja leżałam na łóżku.W końcu udało mi się otworzyć oczy. Oni też swoje otworzyli. Szerzej. Ze zdziwienia.
     - Lenny! - krzyknęła Clary. Nie sądziłam, że aż tak się o mnie martwiła. Co prawda chodziłyśmy razem na zajęcia artystyczne dla "uzdolnionych", ale byłam od niej o rok młodsza. Miałam 15 lat.
     Zawsze podziwiałam jej talent. Ja jedynie umiałam odwzorowywać to, co widzę. Ona, w jej rysunkach było coś takiego, taka wyczuwalna magia, widoczny talent. Malowała z serca i inspirowała mnie tym.
     - Jak się czujesz? - to była Isabelle. Siedziała na moim łóżku i trzymała w rękach ręcznik. To aż dziwne, że tak się mną opiekowała. Myślałam, że za mną nie przepadała...
     Jace podszedł do mnie i, chwytając mnie za ramiona, podniósł mnie do pozycji siedzącej. Utrzymując mocny uścisk popatrzył mi szczerze w oczy i nerwowo zapytał:
     - Twoja ciotka powiedziała, że trafiłaś do nich w wieku 3 lat. 3 lat. Pamiętasz co było wcześniej? Najmniejsze wspomnienie, jakiś obraz, cokolwiek! - mówił w zdenerwowaniu.
     - Opanuj się! - wrzasnęłam na niego. - To boli!
     Puścił. Roztarłam rozbolałe ramiona. Przez chwile zastanawiałam się czy opowiedzieć mu, im, o śnie. Doszłam do wniosku, że chyba wolałam to zachować dla siebie. Zresztą... to mógł być tylko zwykły sen, co? Próbowałam przekonać samą siebie... Żałosne.
     - A co do twojego pytania... nie-e. - głos mi zadrżał kiedy wypowiadałam ostatnie słowo. Miałam nadzieje powiedzieć to pewnie, ale i tak ledwo szło mi przecież przekonywanie własnej świadomości. Nadal miałam nadzieje. Nadzieje, że to wszystko okaże się żartem. Jakimś okrutnym,wyrafinowanym żartem. Jednak coś w głębi mnie krzyczało, żeby rzucić się na głęboką wodę, żeby chwycić za nóż i wyżyć się swoją złością. Sama byłam tym uczuciem przerażona.
     - Jesteś pewna? - spytał ponownie, patrząc na mnie niepewnie, z odrobiną ironii.
     - Jace, przestań! Cichy Brat przyszedł.
     Zwróciłam głowę w kierunku drzwi do izby chorych. Poczułam na plecach dreszcz przerażenia. Istota, mężczyzna, który tam stał wyglądał jak cień. Pergaminowa szata owiewała jego wysokie ciało, a kaptur zakrywał twarz. Kiedy zsunął się bezszelestnie, zobaczyłam gołą czaszkę, z otworami zamiast oczu, z zaszytymi ustami. Zmroziło mnie. Określenie Isabelle "niepokojący" mało odnosiło się do tego co właśnie zobaczyłam.
      Witaj Marlene. Krzyk przeszył powietrze. Mój krzyk. Jego głos odezwał się w mojej głowie! To... to niemożliwe, totalnie przerażająco! Nie byłam w stanie myśleć. Tętno mi przyśpieszyło. Krew szumiała w uszach.
      Nocni Łowcy wstali patrząc na mnie a Clary zapytała:
     - Nie mogę z nią zostać?
     Nie Clarisso. Ona musi zostać sama. Znów ten okropny głos, który przyprawiał mnie o ciarki. No bo nie żeby nie podobało mi się, że Clary chce ze mną zostać. Uważałam to za świetny pomysł.
     To nic nie dało. Po chwili w pokoju byłam tylko ja i Cichy Brat. Podciągnęłam się na łóżku.
     Witaj Marlene Way. Czy jesteś gotowa na prawdę? Nie byłam pewna. Ale musiałam się dowiedzieć.
     Kiwnęłam niepewnie głową.
     Brat zbliżył się do mnie i wyciągnął swoje ręce. Były białe i całe w bliznach. Dotknęły mojej twarzy.
     Zaczęłam wrzeszczeć i znów nieuchronnie nadeszła po mnie ciemność.

                                                                         ***

     Obudziłam się w ... pokoju hotelowym? Nie... tak pewnie wyglądają pokoje Instytutu od środka, pomyślałam. Wstałam i na boso poszłam do łazienki. Obmyłam twarz wodą i przebrałam w to co znalazłam na małym krzesełku w rogu pomieszczenia. W... czarną, męską koszulę? Chyba będę musiała poprosić Clary o jakieś ciuchy.
     Odziana w suchy, bawełniany materiał poczułam się trochę lepiej. Moje ciuchy nie nadawały się do użycia. Szkoda, lubiłam je.
     Przysiadłam na brzegu łóżka, chowając głowę w rękach. Nie byłam w stanie myśleć o ciemności którą zobaczyłam gdy Cichy Brat mnie dotknął. Nie byłam w stanie myśleć o tym co tam zobaczyłam. Wszystko i nic, można by to opisać.
     Nie mogąc o tym myśleć wstałam i wyjrzałam na korytarz. Ruszyłam korytarzem i skręcając na zakręcie obróciłam się. Wpadłam prosto na mur z żywego ciała. Czyjeś ręce powstrzymały mnie od upadku. Obróciły mnie też i przyparły do ściany. Zobaczyłam męski tors. Tak wspaniały, że zaparło mi tech. Gapiłam się z nieodpartym zachwytem na idealnie wyrzeźbione mięśnie. Potem spojrzałam w górę.
     Czarne oczy od razu mnie zahipnotyzowały. Natarczywie się w nie wpatrywałam, choć było to nieuprzejme. Te oczy, pochłaniające jak przepaść, okalały bardzo, bardzo długie rzęsy. Twarz miała ostre rysy, które wydały mi się takie sexy. I... i włosy w kolorze srebra. Jak błyszczący metal.
     Wgapiałam się w chłopaka jak cielę w malowane wrota. Był przepiękny. I był tylko w ciemnych, idealnie dopasowanych dżinsach. Napierał na mnie całym ciałem, trzymając mi ręce nad głową. Zamykał mnie jak w klatce.
     - Ohhh... - wyrwał mi się jęk. Więc to nie był tylko sen? Ten chłopak do złudzenie przypominał mi chłopczyka z mojej przeszłości. A do tego miałam wrażenie, że już go gdzieś widziałam.
     - Kogo my tu mamy? - uśmiechnął się. Nie wiedziałam, czy chce go za ten uśmiech pocałować, czy zdzielić w twarz.
     - Ehhhem... - zaczerwieniłam się tylko. Poprawka, twarz płonęła mi żywcem, bo zorientowałam się że jestem w samej koszuli i majtkach. - Ja...
     - Nie możesz spać? - spytał.
     - Tak jakby. - mruknęłam. Kim jesteś?, chciałam spytać.
     - I to jest powód żeby wpadać na chłopaków na korytarzu w środku nocy? - jego oddech łaskotał moją szyję kiedy się pochylił. Zaczął bawić się kosmykami moich włosów. Karmelowo-złote pasemka ślizgały się pomiędzy jego palcami. Skubnął płatek mojego ucha.
     Górował nad mną. Był ode mnie wyższy o co najmniej pół głowy. Nie mogłam się skupić na niczym innym. Nie kiedy delikatnie dotykał wargami mojej skóry, coraz niżej i niżej. Wygięłam się w łuk, dociskając do niego, czekając na pocałunek. Ale on tylko szepnął:
     - Nie martw się, Lenny. Chaos niedługo zniknie. - rozkoszowałam się brzmieniem swojego imienia w jego ustach... Zaraz! Skąd on znał moje imię!?
     - A moją koszulę możesz zatrzymać. - usłyszałam śmiech w jego głosie. Nie do końca byłam pewna, czy wiem co się dzieje.
     - Jonathan. - wyszeptałam, obejmując go za szyję i próbując zatrzymać przy sobie.
     - Już dobrze. Zawsze będę przy tobie. - pogłaskał mnie po głowie i delikatnie zdjął moje ręce ze swojej szyi.
     Nie usłyszałam jak odchodzi. Zostałam sama. Opadłam na kolana i zaczęłam szlochać.

______________________________

I jaaaaaak? C; Mam nadzięję że się podobało ;) Dziękuje wam z aż 3 nominację do Libster Award, na które wkrótce odpowiem. Niech wena będzie z wami i jak powiedział Jace "Nocni Łowcy, W Czerni Wyglądacie Lepiej Niż Wdowy Naszych Wrogów od 1234." Niech to będzie nasze motto XD <3
PS: Elizko, kochana, jesteś zadowolona? :*

12 komentarzy:

  1. Omg...jest napięcie O_O.Czyli że ona,jest...córką Valentina,a siostrą Jonathana...przynajmniej takie,mam...podejrzenia ^^...ale nic nie mów,chcę napięcie XDD. Co do cytatów ,,by Jace''...uwielbiam je XDDD...serio...on mnie rozwala XDDDDD
    Magda441

    OdpowiedzUsuń
  2. Sebuś ♥ ^,^ kochana dziekuje za dedyka kocham cie moja parabatai ♥;* i z niecierpliwościa czekam na kolejny rozdziałek ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!! OMG!!!!!!!!!!!! Sie czuje jak na ostatniej stronie Zbuntowanej!!!!!!!!! Kobieto ja cie zabije!!!!!!! Zamienię sie zaraz w potwora który bd zjadajc twoje ciajco! A ona na stówe bd mieć na nazwisko Wayland, rękę mogę se za to uciąć

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW, ciesz się że natknęłam się na twojego bloga ^^ Mam przynajmniej 3 rody do których Lenny by pasowała... między innymi Morgenstern <3 Tylko kurcze, to niezła zagadka XD
    Świetnie piszesz... Kiedy następy rozdział? Bo nie przeżyje! <3
    PS: Życzę weny! Cytaty Jace zabijają xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo jak można,nie kochać cytatów Jace'a?
      ,,- Powiedziałeś, że idziesz się przejść! Jaki cholerny spacer zajmuje aż sześć godzin?!
      - Eee, dość długi? – podsunął Jace."
      Heh...
      Magda441

      Usuń
    2. Hahaha ;) Święta racja. "-Język Fray." <3

      Usuń
  5. Heh... Cudne <3
    A jeśli chodzi o Jace'a... Ja w wieku pięciu lat nie kąpałam się w makaronie... Myślicie, że da się nadrobić??? He he he...
    Kocham Jonathana i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Sebastiaaann <3 <3 <3 UWIELBIAM *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Asdfghjkl;'
    Sebuś <3
    Dobra, miałaś rację, jest tutaj. Mogłam tak nie przedłużać i szybciej ogarnąć te rozdziały. xd
    Nie wiem jak ty i inni, ale ja wolę Maleca od Clace'a oraz Sebastiana od Jace'a. Tak jakoś, główni bohaterowie czasami mi nie przypadają do gustu i wolę tych... mniej głównych. xd
    Czytałaś DM (jeśli tak, to nie mów co będzie w 3 części, bo dopiero dzisiaj kupiłam ._.)? Jestem strasznie ciekawa, bo z tego co widzę, to mamy podobny gust czytelniczy. :D
    Pozdrawiam :* (5. na rano :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadłaś ^^ Wole Maleca od Clace i Sebastiana od Jace'a :) <3 <3 <3
      Czytałam DM jak i Koroniki Bane'a :D
      Skoro jeszcze nie przeczytałaś to zapytam tylko: Wessa? czy Jessa?
      Mini quiz ;)
      Chyba masz rację co do naszego gustu ;D
      Pozdraśki :* (15:30 - równo! ;) )

      Usuń
    2. Ja od początku jestem za Jessą. ^_^ Will za bardzo przypomina mi Jace'a.
      I jestem w połowie. A od wczorajszego wieczora czytam *-* Chciałabym już ja przeczytać żeby nie być w niepewności...
      Ahahaha 15.31 xd

      Usuń
    3. Will jest genialny *-*
      Oj, to będziesz płakać .-----. Ta niepewność xD
      O tej godz. mi się wrzuciło ;-; Ale jak pisałam było :30 ;-;
      Pozdro :* ( a teraz 17:30!!! XD <3)

      Usuń